Witajcie
Po co jakieś wojsko wypuszcza rakietę (np. Ch-55) bez głowicy na obce terytorium?
Czy taka rakieta może zmienić swój kierunek lotu w taki sposób, że np. będzie leciała w przeciwnym kierunku do pierwotnego, czyli czy może np. zawrócić?
Pytam się, bo nie mam o kwestiach militarnych pojęcia, ale że mieszkam w Polsce, gdzie nad głowami obywateli latają niekontrolowane niebezpieczne obiekty, to chciałbym wiedzieć z czystej ciekawości i poszerzenia wiedzy.
Zdaję sobie sprawę, że odpowiedzi będą teoretyczne i przypuszczające, bo nie poznamy pewnie rzeczywistych motywów.
Jednak i to jest interesujące, co może rzucić światło na wydarzenie, które miało miejsce w Zamościu pod Bydgoszczą.
Czy wystrzeliwujący chcieli sprawdzić, czy rakieta doleci do Bydgoszczy, aby np. przetestować możliwość uderzenia w zakłady chemiczne?
Czy może testowali przelot do Świnoujścia, które było podobno na trasie przelotu, gdyby poleciała dalej, aby tam uderzyć w gazoport?
Jakie możliwości manewru ma taka rakieta?
Czy może ona np. dolecieć nad Bydgoszcz, a potem zmienić kierunek i lecieć na Białystok?
Załączam pozdrowienia
Theofilos
Sterowanie rakietą Ch-55
#2Witajcie
Czy rakieta Ch-55 jest sterowana/kontrolowana przez człowieka w czasie lotu,
czy przelot jest programowany i po wystrzale nie można już nic zmienić w trasie lotu?
Zastanawiam się, z jakiego powodu rakieta ta spadła w Zamościu pod Bydgoszczą.
Jeżeli taka rakieta jest programowana i nie ma nad nią kontroli, to:
(1) albo umyślnie została zaprogramowana, aby tam właśnie spadła gdzie ją znaleziono,
(2) albo nastąpiła jakaś awaria w rakiecie i nie poleciała, tam gdzie miała lecieć, czyli zapewne do Ukrainy.
Podobno część rakiet wystrzeliwanych na Ukrainę nie miała ładunku wybuchowego, a celem było obciążenie systemy obrony przeciwlotniczej Ukrainy.
Jeżeli były to przypadek (2), to mieliśmy niebywałe szczęście, że akurat nastąpiła awaria w rakiecie bez ładunku wybuchowego.
Załączam pozdrowienia
Theofilos
Czy rakieta Ch-55 jest sterowana/kontrolowana przez człowieka w czasie lotu,
czy przelot jest programowany i po wystrzale nie można już nic zmienić w trasie lotu?
Zastanawiam się, z jakiego powodu rakieta ta spadła w Zamościu pod Bydgoszczą.
Jeżeli taka rakieta jest programowana i nie ma nad nią kontroli, to:
(1) albo umyślnie została zaprogramowana, aby tam właśnie spadła gdzie ją znaleziono,
(2) albo nastąpiła jakaś awaria w rakiecie i nie poleciała, tam gdzie miała lecieć, czyli zapewne do Ukrainy.
Podobno część rakiet wystrzeliwanych na Ukrainę nie miała ładunku wybuchowego, a celem było obciążenie systemy obrony przeciwlotniczej Ukrainy.
Jeżeli były to przypadek (2), to mieliśmy niebywałe szczęście, że akurat nastąpiła awaria w rakiecie bez ładunku wybuchowego.
Załączam pozdrowienia
Theofilos
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#3Przygotowuję dla Ciebie odpowiedź, jednak jako administrator mam też inne zadania, więc proszę o cierpliwość. Mam nadzieję, że wcześniej odpiszą Ci też inni Forumowicze.
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#4Rozumiem. Dziękuję bardzo i się cieszę.
Będę więc czekał.
Drugi post napisałem w innym bloku, bo chodziło o kwestie techniczne sprzętu, ale może być wszystko tu, bo może zbyt proste i niezaawansowane to były pytania.
Będę więc czekał.
Drugi post napisałem w innym bloku, bo chodziło o kwestie techniczne sprzętu, ale może być wszystko tu, bo może zbyt proste i niezaawansowane to były pytania.
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#5Tak, to był bardzo dobry dział 😀 żeby długo Cię nie trzymać z czekaniem, wkleję Ci to, co już przygotowałem:
Trudno jest odnosić się do tej kwestii ogólnie, ponieważ incydent z pociskiem Ch-55 jest dość specyficzny w najnowszej historii i trudno przywołać analogiczne sytuacje. Odniosę się więc do tego konkretnego pocisku manewrujacego, który spadł pod Bydgoszczą.
Zacznę od tego, że nie wiemy, czy wystrzelenie pocisku przez Rosjan tak, żeby spadł po naszej stronie granicy, było intencjonalne. Mógł to być wypadek, bo te pociski mają swoje lata, ale działanie mogło być też zamierzone. Rosjanie mogli chcieć sprawdzić albo jak działa system obrony powietrznej wraz pętlą decyzyjną, albo jak reaguje system polityczny na taką prowokację (puszczenie tzw. balonu próbnego). No i jako efekt tych zmiennych, czy obiekt zostanie zestrzelony, czy nie.
Tak, ten typ pocisku ma możliwość wykonywania manewrów po kursie zaprogramowanym przed startem, ale po odpaleniu trasy nie można mu już zmienić. Świnoujście jest w jego zasięgu, ale znowu nie wiemy, czy było celem wystrzelenia tego pocisku. Jest bowiem zbyt dużo zmiennych. Po pierwsze jak pisałem, pocisk może zmieniać tor lotu, a gdyby leciał prosto, to spadając pod Zamościem i będąc jednocześnie zaprogramowanym na gazoport, musiałby wlecieć do Polski w konkretnym punkcie. A ta informacja nie jest publicznie dostępna.
Trudno jest odnosić się do tej kwestii ogólnie, ponieważ incydent z pociskiem Ch-55 jest dość specyficzny w najnowszej historii i trudno przywołać analogiczne sytuacje. Odniosę się więc do tego konkretnego pocisku manewrujacego, który spadł pod Bydgoszczą.
Zacznę od tego, że nie wiemy, czy wystrzelenie pocisku przez Rosjan tak, żeby spadł po naszej stronie granicy, było intencjonalne. Mógł to być wypadek, bo te pociski mają swoje lata, ale działanie mogło być też zamierzone. Rosjanie mogli chcieć sprawdzić albo jak działa system obrony powietrznej wraz pętlą decyzyjną, albo jak reaguje system polityczny na taką prowokację (puszczenie tzw. balonu próbnego). No i jako efekt tych zmiennych, czy obiekt zostanie zestrzelony, czy nie.
Tak, ten typ pocisku ma możliwość wykonywania manewrów po kursie zaprogramowanym przed startem, ale po odpaleniu trasy nie można mu już zmienić. Świnoujście jest w jego zasięgu, ale znowu nie wiemy, czy było celem wystrzelenia tego pocisku. Jest bowiem zbyt dużo zmiennych. Po pierwsze jak pisałem, pocisk może zmieniać tor lotu, a gdyby leciał prosto, to spadając pod Zamościem i będąc jednocześnie zaprogramowanym na gazoport, musiałby wlecieć do Polski w konkretnym punkcie. A ta informacja nie jest publicznie dostępna.
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#7Dziękuję bardzo za odpowiedź i wyjaśnienia.
Czyli jeżeli to był wypadek/przypadek spowodowany awarią sterownia tej rakiety, to faktycznie mieliśmy szczęście, że nie miała ona ładunku wybuchowego. Paradoksalnie, przy tym nieszczęściu Rosjan, uzyskali oni – też przypadkowo – informacje o naszej obronie przeciwlotniczej, o kompetencjach wojska w zakresie poszukiwania rakiety (kilka miesięcy), jak też reakcji władz.
Jeżeli natomiast Rosjanie chcieli przetestować reakcję Polski i sprawdzić system obrony przeciwlotniczej, a nie niszczyć na razie niczego, to chyba też mieli trochę szczęścia.
Otoczenie Bydgoszczy – jak wiadomo – obfituje w obszary leśne najbardziej z okolic pozostałych większych miast Polski. Jednak rakieta spadła na obszarze leśnym stosunkowo niewielkim i to jeszcze dość blisko zabudowań. Gdybym wybierał las do takich testów, to zdecydowałbym o kompleksie między Brzozą, Nową Wsią Wielką i Solcem Kujawskim.
Chociaż gdyby tam celowali, a ich precyzja nie byłaby najlepsza, to mogliby uderzyć w zakłady chemiczne, gdzie eksplozja byłaby okazała.
Tak czy inaczej, Rosja chyba uzyskała sporo informacji o nas, a my nie najlepiej wypadliśmy.
Artykuł ze wskazanego odnośnika już wcześniej czytałem.
Bardzo ciekawy.
Czyli jeżeli to był wypadek/przypadek spowodowany awarią sterownia tej rakiety, to faktycznie mieliśmy szczęście, że nie miała ona ładunku wybuchowego. Paradoksalnie, przy tym nieszczęściu Rosjan, uzyskali oni – też przypadkowo – informacje o naszej obronie przeciwlotniczej, o kompetencjach wojska w zakresie poszukiwania rakiety (kilka miesięcy), jak też reakcji władz.
Jeżeli natomiast Rosjanie chcieli przetestować reakcję Polski i sprawdzić system obrony przeciwlotniczej, a nie niszczyć na razie niczego, to chyba też mieli trochę szczęścia.
Otoczenie Bydgoszczy – jak wiadomo – obfituje w obszary leśne najbardziej z okolic pozostałych większych miast Polski. Jednak rakieta spadła na obszarze leśnym stosunkowo niewielkim i to jeszcze dość blisko zabudowań. Gdybym wybierał las do takich testów, to zdecydowałbym o kompleksie między Brzozą, Nową Wsią Wielką i Solcem Kujawskim.
Chociaż gdyby tam celowali, a ich precyzja nie byłaby najlepsza, to mogliby uderzyć w zakłady chemiczne, gdzie eksplozja byłaby okazała.
Tak czy inaczej, Rosja chyba uzyskała sporo informacji o nas, a my nie najlepiej wypadliśmy.
Artykuł ze wskazanego odnośnika już wcześniej czytałem.
Bardzo ciekawy.
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#8(GP: Marku, apeluję, żeby trzymać się profesjonalnego charakteru Forum i faktów, zamiast wchodzić w fantastyczne rozważania. Fakty są takie, że tamtej nocy Ukraina padła ofiarą zmasowanego rosyjskiego ataku przy użyciu pocisków tego typu, więc miała ważniejsze sprawy niż wysyłać nam w tym samym czasie swoją rakietę nie posiadając jednocześnie nosiciela do niej.)
Mnie zastanawia tylko jedno, to że rakieta jest rosyjska to wiemy ale czy została wystrzelona przez Rosjan? Tak na chłodno, nawet gdyby był to przypadek, to taka cisza z obu stron (NATO-Rosja, spadła u nas ale to jednak teren NATO), nikt oficjalnie nie protestuje, nikt nikogo nie potępia, nikt nie straszy odwetem itp. Drugi przypadek - głowica betonowa, to raczej chyba szczęście ? Trzeci przypadek - spadła w lesie, chyba żeby nikt jej nie znalazł. Czwarty przypadek - rakieta o zasięgu 3 tys. km spada akurat u nas, śmiało mogła jeszcze przelecieć ze 2 tys. km ale nie przeleciała. Ostatni przypadek - niebo wzdłuż wschodniej granicy, nie tylko naszej, jest mocno pilnowane przez sojuszników i nic nie zauważyli? Ciekawe prawda?
Pisząc artykuł fantastyczny w piśmie popularno-naukowym można zadać pytanie. Może to sojusznicy dostali zdobyczną rakietę do testów, dostarczyli Ukraińcy tak jak wiele egzemplarzy sprzętu, więc po co ją wozić po świecie jak blisko są Nadarzyce, Drawsko ...... i coś poszło nie tak.
Mnie zastanawia tylko jedno, to że rakieta jest rosyjska to wiemy ale czy została wystrzelona przez Rosjan? Tak na chłodno, nawet gdyby był to przypadek, to taka cisza z obu stron (NATO-Rosja, spadła u nas ale to jednak teren NATO), nikt oficjalnie nie protestuje, nikt nikogo nie potępia, nikt nie straszy odwetem itp. Drugi przypadek - głowica betonowa, to raczej chyba szczęście ? Trzeci przypadek - spadła w lesie, chyba żeby nikt jej nie znalazł. Czwarty przypadek - rakieta o zasięgu 3 tys. km spada akurat u nas, śmiało mogła jeszcze przelecieć ze 2 tys. km ale nie przeleciała. Ostatni przypadek - niebo wzdłuż wschodniej granicy, nie tylko naszej, jest mocno pilnowane przez sojuszników i nic nie zauważyli? Ciekawe prawda?
Pisząc artykuł fantastyczny w piśmie popularno-naukowym można zadać pytanie. Może to sojusznicy dostali zdobyczną rakietę do testów, dostarczyli Ukraińcy tak jak wiele egzemplarzy sprzętu, więc po co ją wozić po świecie jak blisko są Nadarzyce, Drawsko ...... i coś poszło nie tak.
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#9Cześć.
Obecnie nic nie wiemy o samym przebiegu naruszenia naszej strefy powietrznej oraz o rodzaju rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Jeżeli to był „wabik” systemów OPL, to zapewne użyto do tego celu najstarszej wersji rakiet Ch-55 (wyrób 120), którym kończy się resurs techniczny i muszą zastać wycofane z dyżurów bojowych. Rakiety tego typu nie musiały być zdobywane przez Ukrainę i potajemnie dostarczane do krajów NATO, ponieważ rakiety te były produkowane od 1980 r. w Charkowskich Zakładach Lotniczych.
Rakieta Ch-55 jest wyposażona w autonomiczny system kierowania z korektą położenia w oparciu o ukształtowanie terenu, porównywane z elektroniczną mapą zapisaną w pamięci komputera pokładowego. Podstawowym trybem lotu rakiety był lot na bardzo małej wysokości (50-100 m) z dostosowaniem trasy przelotu do ukształtowania terenu.
Nowsze wersje rakiety Ch-55 miały zmodernizowany układ naprowadzania oraz zmienione przeznaczenie:
Ch-55OK (wyrób 121) – z optycznym układem korygowania trasy lotu.
Ch-55SM (wyrób 125) – wersja o zasięgu powiększonym do 3500 km.
Ch-555 – wersja ze zmodernizowanym układem naprowadzania – między innymi dodano układy nawigacji satelitarnej – przeznaczona do przenoszenia głowicy konwencjonalnej, zasięg zmniejszony do 2000 km.
Jest jeszcze morska rakieta Ch-65 przeznaczona do niszczenia okrętów za pomocą konwencjonalnej głowicy, będąca głęboką modernizacją rakiety Ch-55.
Jednak niezależnie od wersji rakiety, wszystkie one są wyposażone w system awaryjnego niszczenia rakiety (система аварийного подрыва ракеты – АПР) w przypadku jej niewłaściwej pracy lub zejścia z zaprogramowanej trasy. Dlatego może budzić duże wątpliwości wersja o przypadkowym zboczeniu z trasy w wyniku awarii systemu. Możliwe jest natomiast, że ktoś źle zaprogramował rakietę, ale to też jest bardzo mało prawdopodobne. Zgodnie z procedurami odpalenie rakiet o takim zasięgu powinno nastąpić po potwierdzeniu poprawności zaprogramowania jej trasy.
Dlatego można przypuszczać, że lot tej rakiety był zaplanowanym testem NATO-wskiego systemu wczesnego ostrzegania i obrony powietrznej. Jeżeli tak było, to należy ustalić czy w tym czasie zauważono wzmożone działanie Rosyjskich i Białoruskich jednostek rozpoznania radioelektronicznego, których celem było zarejestrowanie pracy naszych systemów OPL.
Zastanawiające jest to, że samolot wczesnego ostrzegania AWACS, który ponoć stale dyżuruje nad Polską, powinien był wychwycić ten cel na tle ziemi i prowadzić jego obserwację aż do upadku. Możliwe było zatem stosunkowo precyzyjne ustalenie miejsca upadku.
Zestrzelenie rakiety byłoby możliwe wyłącznie w przypadku stałego pozostawania w powietrzu pary dyżurnej. Reakcja polegająca na poderwaniu pary dyżurnej pozostającej w gotowości na lotnisku nie miała szans powodzenia. Systemy rakietowe mogły zestrzelić rakietę, gdybyśmy takie systemy mieli i byłyby one w stałej gotowości. Polska obecnie nie posiada efektywnego rakietowego systemu obrony powietrznej obszaru kraju.
Obecnie nic nie wiemy o samym przebiegu naruszenia naszej strefy powietrznej oraz o rodzaju rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Jeżeli to był „wabik” systemów OPL, to zapewne użyto do tego celu najstarszej wersji rakiet Ch-55 (wyrób 120), którym kończy się resurs techniczny i muszą zastać wycofane z dyżurów bojowych. Rakiety tego typu nie musiały być zdobywane przez Ukrainę i potajemnie dostarczane do krajów NATO, ponieważ rakiety te były produkowane od 1980 r. w Charkowskich Zakładach Lotniczych.
Rakieta Ch-55 jest wyposażona w autonomiczny system kierowania z korektą położenia w oparciu o ukształtowanie terenu, porównywane z elektroniczną mapą zapisaną w pamięci komputera pokładowego. Podstawowym trybem lotu rakiety był lot na bardzo małej wysokości (50-100 m) z dostosowaniem trasy przelotu do ukształtowania terenu.
Nowsze wersje rakiety Ch-55 miały zmodernizowany układ naprowadzania oraz zmienione przeznaczenie:
Ch-55OK (wyrób 121) – z optycznym układem korygowania trasy lotu.
Ch-55SM (wyrób 125) – wersja o zasięgu powiększonym do 3500 km.
Ch-555 – wersja ze zmodernizowanym układem naprowadzania – między innymi dodano układy nawigacji satelitarnej – przeznaczona do przenoszenia głowicy konwencjonalnej, zasięg zmniejszony do 2000 km.
Jest jeszcze morska rakieta Ch-65 przeznaczona do niszczenia okrętów za pomocą konwencjonalnej głowicy, będąca głęboką modernizacją rakiety Ch-55.
Jednak niezależnie od wersji rakiety, wszystkie one są wyposażone w system awaryjnego niszczenia rakiety (система аварийного подрыва ракеты – АПР) w przypadku jej niewłaściwej pracy lub zejścia z zaprogramowanej trasy. Dlatego może budzić duże wątpliwości wersja o przypadkowym zboczeniu z trasy w wyniku awarii systemu. Możliwe jest natomiast, że ktoś źle zaprogramował rakietę, ale to też jest bardzo mało prawdopodobne. Zgodnie z procedurami odpalenie rakiet o takim zasięgu powinno nastąpić po potwierdzeniu poprawności zaprogramowania jej trasy.
Dlatego można przypuszczać, że lot tej rakiety był zaplanowanym testem NATO-wskiego systemu wczesnego ostrzegania i obrony powietrznej. Jeżeli tak było, to należy ustalić czy w tym czasie zauważono wzmożone działanie Rosyjskich i Białoruskich jednostek rozpoznania radioelektronicznego, których celem było zarejestrowanie pracy naszych systemów OPL.
Zastanawiające jest to, że samolot wczesnego ostrzegania AWACS, który ponoć stale dyżuruje nad Polską, powinien był wychwycić ten cel na tle ziemi i prowadzić jego obserwację aż do upadku. Możliwe było zatem stosunkowo precyzyjne ustalenie miejsca upadku.
Zestrzelenie rakiety byłoby możliwe wyłącznie w przypadku stałego pozostawania w powietrzu pary dyżurnej. Reakcja polegająca na poderwaniu pary dyżurnej pozostającej w gotowości na lotnisku nie miała szans powodzenia. Systemy rakietowe mogły zestrzelić rakietę, gdybyśmy takie systemy mieli i byłyby one w stałej gotowości. Polska obecnie nie posiada efektywnego rakietowego systemu obrony powietrznej obszaru kraju.
Rakieta Ch-55 bez głowicy - po co?
#10Marku, apeluję, żeby trzymać się profesjonalnego charakteru Forum i faktów, zamiast wchodzić w fantastyczne rozważania. Fakty są takie, że tamtej nocy Ukraina padła ofiarą zmasowanego rosyjskiego ataku przy użyciu pocisków tego typu, więc miała ważniejsze sprawy niż wysyłać nam w tym samym czasie swoją rakietę nie posiadając jednocześnie nosiciela do niej.