Witam.
Zastanawiam sie nad dzisiejsza sytuacja w wojsku. Dlczego wszyscy generalowie odchodza z wojska.
Ostatnio widzielem wywiad z gen. Skrzypczakiem i nie jestem pewny czy ma on racje co do przenoszenia ciezkiego sprzetu z Zagania do Warszawy.
Wedlug Skrzypczaka przenoszenie sprzetu jest bez sensu i rozbija polska dywizje pancerna budowana przez lata - chluba polskiej armi.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 27277.html
Skoro mamy bronic calej Polski to po cholere nam ciezka dywizja pancerna pod granica niemiecka jesli problem jest na wschodzie z ruskimi.
Co o tym sadzicie?
Re: Macierewisz vs Skrzypczak
#2Witam.
Oczywiście gen. Skrzypczak ma w zupełności rację. 11 Dywizja była jednostką odwodową przeznaczoną do użycia w drugiej fazie działań obronnych, po przeprowadzeniu bitwy granicznej. Ze względu na lokalizację jej użycie było możliwe na wszystkich kierunkach potencjalnego działania przeciwnika, czyli od południowego-wschodu do północnego- zachodu. Obecnie trwa jej niszczenie. Oceniając lokalizację jednostek, ich uzbrojenie i strukturę nie można kierować się wiedzą dowódcy drużyny organizacji paramilitarnej biorącej udział w akcji „Paszport”. Dowodzenie i planowanie na tym poziomie wymaga trochę lepszego przygotowania oraz fachowej wiedzy. Oczywiście w wolnym kraju każdy może na ten temat dyskutować, ale nieszczęściem jest, gdy osoby nieprzygotowane mogą o tym decydować.
Nasze wojsko od wielu lat nie ma szczęścia do kierownictwa zarówno cywilnego, jak i wojskowego. Cywile nieprzygotowani do pełnienia funkcji w resortach mundurowych uważają, że wystarczą ich dobre chęci, ale wiemy co jest nimi wybrukowane. Większość panów w mundurach dla kariery lub zachowania stołka do czasu osiągnięcia wysługi emerytalnej siedzi cicho i realizuje każdą głupotę. Kierownictwo MON doszło do etapu, w którym lekarza zastąpił jego pacjent. Zaślepienie i chęć walki z komuchami, którzy zgodnie z chorymi urojeniami „czają się wszędzie” doprowadza do zniszczenia kulawego, ale coraz lepiej działającego systemu.
Błędem poprzedniej ekipy była likwidacja jednej dywizji zmechanizowanej, a raczej jej skadrowanie i przygotowanie do mobilizacyjnego rozwinięcia. Niestety przy sposobie, w jaki tego dokonano, te jednostki nigdy nie zdążą się mobilizacyjnie rozwinąć. W obecnym wykonaniu mobilizacyjne rozwinięcie Sił Zbrojnych leży całkowicie.
Obecna ekipa przypomina „małpę z brzytwą”, która w naszych Siłach Zbrojnych już działała w latach 90. minionego stulecia i na początku nowego. Wydawano pieniądze na odnowienie koszar, budowę mieszkań dla kadry i rozwinięcie jednostek, po to by w ciągu jednego dnia zmienić decyzję i zlikwidować w pełni rozwinięte brygady. Warszawka bawiła się świetnie, nie patrząc na kadrę niższego szczebla, która masowo odchodziła z wojska, często nie z własnej woli. To była już nowa kadra, która zdobywała doświadczenia i kwalifikacje w nowej rzeczywistości politycznej.
Kolejne lata to częściowa stabilizacja z czterema dywizjami i jakimś zalążkiem sił szybkich (powietrznodesantowych, kawalerii powietrznej, oddziałami specjalnymi), szczątkową Marynarką Wojenną niemogącą zabezpieczyć granicy morskiej oraz nieistniejącymi siłami powietrznymi i obroną przeciwlotniczą. Kierownictwo niepotrafiące podjąć żadnej sensownej decyzji dotyczącej zakupu nowego sprzętu oraz modernizacji starego. Przerosty systemu dowodzenia, który przy liczebności całych Sił Zbrojnych na poziomie jednej armii z czasów Układu Warszawskiego był rozbudowany do wymiarów dowództwa kierunku strategicznego dowodzącego kilkoma frontami. Wszystkie rządzące ekipy nie miały odwagi powiedzieć, że pełne uzawodowienie Sił Zbrojnych nie powiodło się i trzeba dla wyszkolenia rezerw mobilizacyjnych przywrócić częściowy (dla wybranych) przymusowy pobór do wojska. Co szczególnie uwidoczniło się po fiasku programu NSR, który nawet przez jego uczestników został oceniony bardzo nisko (były dostępne wyniki ankiety oceniającej NSR).
Kiedy w końcu pojawiło się jakieś światełko w tunelu, dotyczące modernizacji Sił Zbrojnych, przyszła „dobra zmiana” i dokumentnie rozpieprzyła wszystko. Sezonowym żołnierzem po 16 dniowym przeszkoleniu przygotowawczym i 24 dniowym szkoleniu w ciągu roku rozbitym na 12 części, chce się zastąpić wojskowych specjalistów. Rozpowszechnia się głupoty o wyposażeniu OT w systemy plot „Piorun” i ppk „Spike” zapominając o tym, że wyszkolenie operatora takiego systemu i utrzymanie jego nawyków wymaga w ciągu roku więcej czasu niż cały sześcioletni kontrakt żołnierza OT. Źle przygotowani żołnierze, dowodzeni przez niedzielnych oficerów, którzy taktykę znają na poziomie dowódcy drużyny, pozwoli chłopakom w przypadku konfliktu „Pięknie ginąć za Ojczyznę”, bo o jej obronie raczej nie mamy co mówić.
Straty, jakie zostaną spowodowane przez obecne kierownictwo MON, przerosną wszystko co naszą wspólną głupotą spieprzyliśmy w naszych Siłach Zbrojnych przez ostatnie 28 lat.
Przepraszam za wulgarne określenia, ale czara goryczy się przelała.
Witek.
Oczywiście gen. Skrzypczak ma w zupełności rację. 11 Dywizja była jednostką odwodową przeznaczoną do użycia w drugiej fazie działań obronnych, po przeprowadzeniu bitwy granicznej. Ze względu na lokalizację jej użycie było możliwe na wszystkich kierunkach potencjalnego działania przeciwnika, czyli od południowego-wschodu do północnego- zachodu. Obecnie trwa jej niszczenie. Oceniając lokalizację jednostek, ich uzbrojenie i strukturę nie można kierować się wiedzą dowódcy drużyny organizacji paramilitarnej biorącej udział w akcji „Paszport”. Dowodzenie i planowanie na tym poziomie wymaga trochę lepszego przygotowania oraz fachowej wiedzy. Oczywiście w wolnym kraju każdy może na ten temat dyskutować, ale nieszczęściem jest, gdy osoby nieprzygotowane mogą o tym decydować.
Nasze wojsko od wielu lat nie ma szczęścia do kierownictwa zarówno cywilnego, jak i wojskowego. Cywile nieprzygotowani do pełnienia funkcji w resortach mundurowych uważają, że wystarczą ich dobre chęci, ale wiemy co jest nimi wybrukowane. Większość panów w mundurach dla kariery lub zachowania stołka do czasu osiągnięcia wysługi emerytalnej siedzi cicho i realizuje każdą głupotę. Kierownictwo MON doszło do etapu, w którym lekarza zastąpił jego pacjent. Zaślepienie i chęć walki z komuchami, którzy zgodnie z chorymi urojeniami „czają się wszędzie” doprowadza do zniszczenia kulawego, ale coraz lepiej działającego systemu.
Błędem poprzedniej ekipy była likwidacja jednej dywizji zmechanizowanej, a raczej jej skadrowanie i przygotowanie do mobilizacyjnego rozwinięcia. Niestety przy sposobie, w jaki tego dokonano, te jednostki nigdy nie zdążą się mobilizacyjnie rozwinąć. W obecnym wykonaniu mobilizacyjne rozwinięcie Sił Zbrojnych leży całkowicie.
Obecna ekipa przypomina „małpę z brzytwą”, która w naszych Siłach Zbrojnych już działała w latach 90. minionego stulecia i na początku nowego. Wydawano pieniądze na odnowienie koszar, budowę mieszkań dla kadry i rozwinięcie jednostek, po to by w ciągu jednego dnia zmienić decyzję i zlikwidować w pełni rozwinięte brygady. Warszawka bawiła się świetnie, nie patrząc na kadrę niższego szczebla, która masowo odchodziła z wojska, często nie z własnej woli. To była już nowa kadra, która zdobywała doświadczenia i kwalifikacje w nowej rzeczywistości politycznej.
Kolejne lata to częściowa stabilizacja z czterema dywizjami i jakimś zalążkiem sił szybkich (powietrznodesantowych, kawalerii powietrznej, oddziałami specjalnymi), szczątkową Marynarką Wojenną niemogącą zabezpieczyć granicy morskiej oraz nieistniejącymi siłami powietrznymi i obroną przeciwlotniczą. Kierownictwo niepotrafiące podjąć żadnej sensownej decyzji dotyczącej zakupu nowego sprzętu oraz modernizacji starego. Przerosty systemu dowodzenia, który przy liczebności całych Sił Zbrojnych na poziomie jednej armii z czasów Układu Warszawskiego był rozbudowany do wymiarów dowództwa kierunku strategicznego dowodzącego kilkoma frontami. Wszystkie rządzące ekipy nie miały odwagi powiedzieć, że pełne uzawodowienie Sił Zbrojnych nie powiodło się i trzeba dla wyszkolenia rezerw mobilizacyjnych przywrócić częściowy (dla wybranych) przymusowy pobór do wojska. Co szczególnie uwidoczniło się po fiasku programu NSR, który nawet przez jego uczestników został oceniony bardzo nisko (były dostępne wyniki ankiety oceniającej NSR).
Kiedy w końcu pojawiło się jakieś światełko w tunelu, dotyczące modernizacji Sił Zbrojnych, przyszła „dobra zmiana” i dokumentnie rozpieprzyła wszystko. Sezonowym żołnierzem po 16 dniowym przeszkoleniu przygotowawczym i 24 dniowym szkoleniu w ciągu roku rozbitym na 12 części, chce się zastąpić wojskowych specjalistów. Rozpowszechnia się głupoty o wyposażeniu OT w systemy plot „Piorun” i ppk „Spike” zapominając o tym, że wyszkolenie operatora takiego systemu i utrzymanie jego nawyków wymaga w ciągu roku więcej czasu niż cały sześcioletni kontrakt żołnierza OT. Źle przygotowani żołnierze, dowodzeni przez niedzielnych oficerów, którzy taktykę znają na poziomie dowódcy drużyny, pozwoli chłopakom w przypadku konfliktu „Pięknie ginąć za Ojczyznę”, bo o jej obronie raczej nie mamy co mówić.
Straty, jakie zostaną spowodowane przez obecne kierownictwo MON, przerosną wszystko co naszą wspólną głupotą spieprzyliśmy w naszych Siłach Zbrojnych przez ostatnie 28 lat.
Przepraszam za wulgarne określenia, ale czara goryczy się przelała.
Witek.
Re: Macierewisz vs Skrzypczak
#3Witoldzie pełna zgoda z tym co piszesz. Ale problem leży chyba gdzie indziej, a mianowicie w polityce.
Mamy od lat bardzo marne kadry polityczne, a co za tym idzie marne decyzje polityczne.
Ja nie chcę tutaj wskazywać konkretnych partii, ale politykę od lewa do prawa mamy po prostu na poziomie państw afrykańskich.
To aż dziw bierze że udało nam się wejść do NATO i UE, ale ja mam teorię bardziej na to taką że weszliśmy do NATO i UE bo "pozwolono" nam wejść dla korzyści tych organizacji (NATO - dla posiadania państwa "frontowego" względem Rosji, a UE jako państwa rynku zbytu i źródła taniej siły roboczej).
Dlatego wszystkim polecam po prostu mocno, bardzo mocno przejrzeć kartę wyborczą i przynajmniej poczytać na kogo glosujemy (imiennie - sprawdzić co dana osoba sobą prezentuje, jakie ma wykształcenie itd.). Niestety większość rodaków tego nie robi, a potem jest zdziwienie, że w Parlamencie zasiadają zwykli idioci.
Mamy od lat bardzo marne kadry polityczne, a co za tym idzie marne decyzje polityczne.
Ja nie chcę tutaj wskazywać konkretnych partii, ale politykę od lewa do prawa mamy po prostu na poziomie państw afrykańskich.
To aż dziw bierze że udało nam się wejść do NATO i UE, ale ja mam teorię bardziej na to taką że weszliśmy do NATO i UE bo "pozwolono" nam wejść dla korzyści tych organizacji (NATO - dla posiadania państwa "frontowego" względem Rosji, a UE jako państwa rynku zbytu i źródła taniej siły roboczej).
Dlatego wszystkim polecam po prostu mocno, bardzo mocno przejrzeć kartę wyborczą i przynajmniej poczytać na kogo glosujemy (imiennie - sprawdzić co dana osoba sobą prezentuje, jakie ma wykształcenie itd.). Niestety większość rodaków tego nie robi, a potem jest zdziwienie, że w Parlamencie zasiadają zwykli idioci.
Re: Macierewisz vs Skrzypczak
#4Witam.
Ja jednak widzę to jeszcze gorzej – takich mamy polityków, jakie mamy społeczeństwo. Zadaję pytanie człowiekowi, na kogo głosował w wyborach prezydenckich i otrzymuję odpowiedź, że „na Ogórek, bo ma ładne nogi”. Czy trzeba coś więcej, to jest chyba wystarczająca ocena poziomu obycia politycznego naszego społeczeństwa?
Jednak nie idioci są niebezpieczni, ale ci, którzy tych idiotów z premedytacją wykorzystują do osiągnięcia własnych celów, niemających nic wspólnego z dobrem kraju i jego obywateli. Do tego dochodzi znaczna grupa „skundlonych” specjalistów, którzy są zawsze gotowi służyć każdemu, kto posiada władzę.
Niestety z przykrością widzę coraz więcej podobieństw w krajowej i międzynarodowej polityce do tej z dwudziestolecia międzywojennego. Również osoby, które odpowiadają za przygotowanie państwa do nadzwyczajnych sytuacji, wydają się hołdować poglądom z tamtego okresu. Może wrócimy do koncepcji jednostek kawalerii, to takie romantyczne, narodowe i naprawdę polskie – np. 1. Narodowa Dywizja Kawalerii Obrony Terytorialnej im. gen. Władysława Andersa.
Pozdrawiam
Witek
Ja jednak widzę to jeszcze gorzej – takich mamy polityków, jakie mamy społeczeństwo. Zadaję pytanie człowiekowi, na kogo głosował w wyborach prezydenckich i otrzymuję odpowiedź, że „na Ogórek, bo ma ładne nogi”. Czy trzeba coś więcej, to jest chyba wystarczająca ocena poziomu obycia politycznego naszego społeczeństwa?
Jednak nie idioci są niebezpieczni, ale ci, którzy tych idiotów z premedytacją wykorzystują do osiągnięcia własnych celów, niemających nic wspólnego z dobrem kraju i jego obywateli. Do tego dochodzi znaczna grupa „skundlonych” specjalistów, którzy są zawsze gotowi służyć każdemu, kto posiada władzę.
Niestety z przykrością widzę coraz więcej podobieństw w krajowej i międzynarodowej polityce do tej z dwudziestolecia międzywojennego. Również osoby, które odpowiadają za przygotowanie państwa do nadzwyczajnych sytuacji, wydają się hołdować poglądom z tamtego okresu. Może wrócimy do koncepcji jednostek kawalerii, to takie romantyczne, narodowe i naprawdę polskie – np. 1. Narodowa Dywizja Kawalerii Obrony Terytorialnej im. gen. Władysława Andersa.
Pozdrawiam
Witek
Re: Macierewisz vs Skrzypczak
#5Co do tematu nieszczęsnych leopardów z Żagania, to jeśli chcemy poznać sedno problemu to należy popatrzeć na otoczenie ministra Obrony Narodowe pod kątem czy przypadkiem wcześniej to nie mieli związku z 1 brygadą pancerną. Może brzmi to trochę niczym jedna z teorii spiskowych pana ministra ON, ale spójrzmy prawdzie w oczy przeniesienie leopardów oprócz złudnego efektu "wzmacniania flanki wschodniej" daje prestiż jednostce do, której trafiają bo są najnowocześniejszym sprzętem pancernym, którym WP obecnie dysponuje.