No cóż
zostałem zdemaskowany, ja i moja Tajna Organizacja Byłych Historyków AON.
Do tego jeszcze odkryta została moja specjalnie wprowadzona (a jakże!) pomyłka przy kopiowaniu numerów kompanii. Nie udało się zmylić przeciwnika.
Jestem całkowicie zdruzgotany
😉
A tak na serio przepraszam wszystkich za tę żenującą wymianę postów. Więcej nie będę, obiecuję.
Z anonimowymi poszukiwaczami spiskowych teorii dziejów korespondować nie mam zamiaru.
Pozdrawiam,
Sztyrlic (dla wtajemniczonych Robert Rochowicz)
Re: Recenzje książek
#292Użytkownik zibzet napisał kolejny post, jednak przed jego zatwierdzeniem zastanawiam się czy ten post dopuścić.
Drogi Panie zibzet obrażanie użytkowników którzy mają odwagę pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem oraz mających już jakiś dorobek w publikacjach nie jest mile widziane nigdzie.
Dodatkowo jeśli chce Pan prowadzić merytoryczną dyskusję i krytykę to proszę wystąpić pod nazwiskiem, wtedy przynajmniej nie będzie to odbierane jako niepoważne.
Dodam że post w którym "zacytowano" prywatny mail zatwierdziłem tylko dlatego gdyż uważam że Pan Robert Rochowicz w mailu tym nie napisał nic co by go dyskredytowało i to nie on w tej dyskusji wypada obecnie źle.
Proszę o zmianę podejścia. Na tym forum nie mamy zamiaru dopuszczać do burd.
Ja osobiście książkę Pana Zielonki oceniam pozytywnie z jednego powodu, lepsze jest to że Pan ten poświęcił czas i w ogóle coś napisał, bo pod względem publikacji o Wojsku Polskim po 1945 roku jest ogólnie słabo, więc każda publikacja wg mnie jest pozytywna, zwłaszcza że nie jest tak źle w tej książce.
Dziwię się także natomiast że nikt z kolegów z forum nie skomentował książki "monografii" 7.Łużyckiej Dywizji Desantowej i jej części na stronach 71-94 ... polecam przeczytać ten rozdział i tu faktycznie można poddać to krytyce, ale czy ta krytyka się pojawi ?? Bo patrząc na autorów tej części książki pewnie będzie obawa by krytykować.
Drogi Panie zibzet obrażanie użytkowników którzy mają odwagę pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem oraz mających już jakiś dorobek w publikacjach nie jest mile widziane nigdzie.
Dodatkowo jeśli chce Pan prowadzić merytoryczną dyskusję i krytykę to proszę wystąpić pod nazwiskiem, wtedy przynajmniej nie będzie to odbierane jako niepoważne.
Dodam że post w którym "zacytowano" prywatny mail zatwierdziłem tylko dlatego gdyż uważam że Pan Robert Rochowicz w mailu tym nie napisał nic co by go dyskredytowało i to nie on w tej dyskusji wypada obecnie źle.
Proszę o zmianę podejścia. Na tym forum nie mamy zamiaru dopuszczać do burd.
Ja osobiście książkę Pana Zielonki oceniam pozytywnie z jednego powodu, lepsze jest to że Pan ten poświęcił czas i w ogóle coś napisał, bo pod względem publikacji o Wojsku Polskim po 1945 roku jest ogólnie słabo, więc każda publikacja wg mnie jest pozytywna, zwłaszcza że nie jest tak źle w tej książce.
Dziwię się także natomiast że nikt z kolegów z forum nie skomentował książki "monografii" 7.Łużyckiej Dywizji Desantowej i jej części na stronach 71-94 ... polecam przeczytać ten rozdział i tu faktycznie można poddać to krytyce, ale czy ta krytyka się pojawi ?? Bo patrząc na autorów tej części książki pewnie będzie obawa by krytykować.
Re: Recenzje książek
#293Moje krótkie wrażenia po przeczytaniu książki.
Z wielką nadzieją i zainteresowaniem czekałem na książkę „7 łużycka Dywizja Desantowa 1963-1986. Miejsce, rola i zadania Wojsk Obrony Wybrzeża w systemie obronnym Polski”. Zanim do mnie dotarła, przeczytałem w necie krótkie notki (recenzje?) autorstwa panów profesorów Michała Huzarskiego i Bogdana Szulca, które zachęciły mnie tym bardziej do zakupu książki.
Ale chyba panów profesorów poniosło, skoro nazywają tę książkę „monografią”
Moje odczucia:
Część I
Opracowanie kpt Mazurka i kmdr. Przybylskiego (str. 29-53) - bardzo rzeczowo i na temat. Mimo kilku drobnych błędów (str. 45 - „7 BAH - Węgorzewo, 1 Brygada Saperów - Szczecin-Podjuchy), oceniam tę część bardzo pozytywnie.
Płk Kajetanowicz, po raz kolejny, popełnia artykuł na rewelacyjnie wysokim poziomie (str str. 55-70). „7 Dywizja Desantowa w dokumentach i planach w Układzie Warszawskim” to przykład, jak napisać ciekawie i merytorycznie. Panie Jerzy - dziękuję!!!!!!!
(swoją drogą jakieś szczegóły o 31 Dywizji Desantowej chętnie bym na forum przeczytał).
Gen. Bogusław Pacek i płk Andrzej Polak na stronach 71-93 napisali coś, co nie powinno zdarzyć się ludziom z tytułami naukowymi. Pozwolę sobie na trochę dokładniejszą analizę tego artykułu.
Zaczyna się ciekawie informacją, że 23 DP powstała w 1953r. Myślę sobie - błąd drukarski. Przecież Panowie odwołują się do Rozkazu MON Nr 0010/Org. z 2.10.1958r. Tu także zwracam uwagę na kwestię przejęcia z 8 DZ 34 Budziszyńskiego PZ. Niby oczywiste, ale jak się okazuje nie dla autorów. Otóż pułk ten przyjęto w struktury 23 DP, jak piszą panowie oficerowie, w 1958r. i przeformowano w „zwykły” pułk piechoty, 11 bczśr i 74 RWNS. Pełna zgoda. Na stronie 72, bez wgłębiania się w szczegóły, opisany jest skład 23 DD tuż po przeformowaniu w 1963 + schemat organizacyjny. I stoi w tym schemacie jak byk, że Dywizja ma trzy pułki desantowe, natomiast miała faktycznie cztery, o czym świadczy fotka etatu na stronie 269. Dodam także, ze panowie nawet nie zająknęli się o 93 pułku desantowym. Nie wiem teraz, czy struktury pułków desantowych i batalionu czołgów, opisanych na kolejnych stronach, brać na poważnie, czy to jakieś kolejne „czary-mary”. Na stronie 75 dochodzimy do kolejnego „koszmarka” zafundowanego nam przez autorów. Dowiadujemy się tam, że 7 Łużycką sformowano na bazie 23 DD (ok), 3 Pułku Piechoty Morskiej oraz 34 Budziszyńskiego PP z 8 DP. Wiedzieliście Koledzy o tym!!!!!!!! Tak się zastanawiam, czy panowie oficerowie nie umieją czytać ze zrozumieniem. Na stronie 267 jest fotokopia zarządzenia szefa SG Nr 011/Org. z dnia 16.01.1963r. która wyjaśnia sprawę 3 PPM jasno i klarownie. A biedny „34” przechodził z 8 DP (nieistniejącej od 1950r.) całe pięć lat (1958-1963). Chyba ten biedny pułk szedł na piechotę do tej 23, i chyba szedł przez np. Wałbrzych i Rzeszów, aż dotarł wreszcie do gdańskiej dywizji. Nie wiem jak to nazwać. Ale to jeszcze nie koniec. Na tej samej stronie dowiadujemy się o Pomorskim Pułku Desantowym (bez numeru), 35 Gdańskim Pułku Desantowym, 20 dar i 41 drt. Po tym wyliczeniu nabrałem już pewności, że autorzy nie wiedzą, o czym piszą i są generalnie nie przygotowani merytorycznie do opisywania struktury dywizji. Po kolejnym omówieniu struktury oddziałów dywizji (pytanie na ile prawdziwych), lądujemy nagle w roku 1986. Tak Koledzy, przez okres 23 lat w dywizji nic nie działo się pod kątem zmian organizacyjnych. I tyle. Z dalszej części artykułu możemy się dowiedzieć, że między 1963 a 1967 rokiem istniał 4 PD, 34 PD, 35 PD, 3 PD, 79 PD, 76 PD. Tak, istniały panowie oficerowie. A do rozkazów z 1967r, o przywróceniu nazw historycznych, to zajrzeć nie łaska?
Największym dla mnie blamażem tego artykułu są niestety jego niekompetentni autorzy. Interesując się trochę wojskiem, znam postać generała Packa. Jaki jest koń, widzą wszyscy. Ale pisząc ten artykuł, chłop jest rektorem AON!!!!!!!!! Ma tytuł doktora habilitowanego, jest generałem dywizji Wojska Polskiego. Współautor jest również doktorem habilitowanym i wysokim stopniem wojskowym na AON-nie. Nie przystoi Panowie, po prostu nie przystoi popełniać takie teksty. Mnie po ludzku byłoby wstyd!
P.S. Współczuję uczestnikom konferencji, że musieli słuchać takiej prelekcji. Miny uczestników musiały być bezcenne.
Kolejny artykuł godny wyróżnienia, to kpt. Mazurka „Niezrealizowane plany i koncepcje rozwoju organizacyjno-kadrowego oraz sprzętowego „Niebieskich Beretów” (str. 94). Czuć profesjonalizm i wiedzę fachową.
Co natomiast robi w tej książce artykuł ze strony 168, nie mogę zrozumieć do dziś? Może mi Koledzy pomożecie w zrozumieniu relacji desant-rota przysięgi?
Wspomnienia desantowców to również cenna lektura. Mnie się podobały.
Materiały źródłowe w części III trochę ratują wartość merytoryczną książki, pod kątem organizacyjnym.
Podsumowując: nie można tej pozycji skreślać całkowicie. Po przeczytaniu, nawet średnio wprawiony hobbysta zorientuje się, kto wśród autorów jest fachowcem, a kto dyletantem. I nie patrzcie na stopnie wojskowe. Są mylące.
Z wielką nadzieją i zainteresowaniem czekałem na książkę „7 łużycka Dywizja Desantowa 1963-1986. Miejsce, rola i zadania Wojsk Obrony Wybrzeża w systemie obronnym Polski”. Zanim do mnie dotarła, przeczytałem w necie krótkie notki (recenzje?) autorstwa panów profesorów Michała Huzarskiego i Bogdana Szulca, które zachęciły mnie tym bardziej do zakupu książki.
Ale chyba panów profesorów poniosło, skoro nazywają tę książkę „monografią”
Moje odczucia:
Część I
Opracowanie kpt Mazurka i kmdr. Przybylskiego (str. 29-53) - bardzo rzeczowo i na temat. Mimo kilku drobnych błędów (str. 45 - „7 BAH - Węgorzewo, 1 Brygada Saperów - Szczecin-Podjuchy), oceniam tę część bardzo pozytywnie.
Płk Kajetanowicz, po raz kolejny, popełnia artykuł na rewelacyjnie wysokim poziomie (str str. 55-70). „7 Dywizja Desantowa w dokumentach i planach w Układzie Warszawskim” to przykład, jak napisać ciekawie i merytorycznie. Panie Jerzy - dziękuję!!!!!!!
(swoją drogą jakieś szczegóły o 31 Dywizji Desantowej chętnie bym na forum przeczytał).
Gen. Bogusław Pacek i płk Andrzej Polak na stronach 71-93 napisali coś, co nie powinno zdarzyć się ludziom z tytułami naukowymi. Pozwolę sobie na trochę dokładniejszą analizę tego artykułu.
Zaczyna się ciekawie informacją, że 23 DP powstała w 1953r. Myślę sobie - błąd drukarski. Przecież Panowie odwołują się do Rozkazu MON Nr 0010/Org. z 2.10.1958r. Tu także zwracam uwagę na kwestię przejęcia z 8 DZ 34 Budziszyńskiego PZ. Niby oczywiste, ale jak się okazuje nie dla autorów. Otóż pułk ten przyjęto w struktury 23 DP, jak piszą panowie oficerowie, w 1958r. i przeformowano w „zwykły” pułk piechoty, 11 bczśr i 74 RWNS. Pełna zgoda. Na stronie 72, bez wgłębiania się w szczegóły, opisany jest skład 23 DD tuż po przeformowaniu w 1963 + schemat organizacyjny. I stoi w tym schemacie jak byk, że Dywizja ma trzy pułki desantowe, natomiast miała faktycznie cztery, o czym świadczy fotka etatu na stronie 269. Dodam także, ze panowie nawet nie zająknęli się o 93 pułku desantowym. Nie wiem teraz, czy struktury pułków desantowych i batalionu czołgów, opisanych na kolejnych stronach, brać na poważnie, czy to jakieś kolejne „czary-mary”. Na stronie 75 dochodzimy do kolejnego „koszmarka” zafundowanego nam przez autorów. Dowiadujemy się tam, że 7 Łużycką sformowano na bazie 23 DD (ok), 3 Pułku Piechoty Morskiej oraz 34 Budziszyńskiego PP z 8 DP. Wiedzieliście Koledzy o tym!!!!!!!! Tak się zastanawiam, czy panowie oficerowie nie umieją czytać ze zrozumieniem. Na stronie 267 jest fotokopia zarządzenia szefa SG Nr 011/Org. z dnia 16.01.1963r. która wyjaśnia sprawę 3 PPM jasno i klarownie. A biedny „34” przechodził z 8 DP (nieistniejącej od 1950r.) całe pięć lat (1958-1963). Chyba ten biedny pułk szedł na piechotę do tej 23, i chyba szedł przez np. Wałbrzych i Rzeszów, aż dotarł wreszcie do gdańskiej dywizji. Nie wiem jak to nazwać. Ale to jeszcze nie koniec. Na tej samej stronie dowiadujemy się o Pomorskim Pułku Desantowym (bez numeru), 35 Gdańskim Pułku Desantowym, 20 dar i 41 drt. Po tym wyliczeniu nabrałem już pewności, że autorzy nie wiedzą, o czym piszą i są generalnie nie przygotowani merytorycznie do opisywania struktury dywizji. Po kolejnym omówieniu struktury oddziałów dywizji (pytanie na ile prawdziwych), lądujemy nagle w roku 1986. Tak Koledzy, przez okres 23 lat w dywizji nic nie działo się pod kątem zmian organizacyjnych. I tyle. Z dalszej części artykułu możemy się dowiedzieć, że między 1963 a 1967 rokiem istniał 4 PD, 34 PD, 35 PD, 3 PD, 79 PD, 76 PD. Tak, istniały panowie oficerowie. A do rozkazów z 1967r, o przywróceniu nazw historycznych, to zajrzeć nie łaska?
Największym dla mnie blamażem tego artykułu są niestety jego niekompetentni autorzy. Interesując się trochę wojskiem, znam postać generała Packa. Jaki jest koń, widzą wszyscy. Ale pisząc ten artykuł, chłop jest rektorem AON!!!!!!!!! Ma tytuł doktora habilitowanego, jest generałem dywizji Wojska Polskiego. Współautor jest również doktorem habilitowanym i wysokim stopniem wojskowym na AON-nie. Nie przystoi Panowie, po prostu nie przystoi popełniać takie teksty. Mnie po ludzku byłoby wstyd!
P.S. Współczuję uczestnikom konferencji, że musieli słuchać takiej prelekcji. Miny uczestników musiały być bezcenne.
Kolejny artykuł godny wyróżnienia, to kpt. Mazurka „Niezrealizowane plany i koncepcje rozwoju organizacyjno-kadrowego oraz sprzętowego „Niebieskich Beretów” (str. 94). Czuć profesjonalizm i wiedzę fachową.
Co natomiast robi w tej książce artykuł ze strony 168, nie mogę zrozumieć do dziś? Może mi Koledzy pomożecie w zrozumieniu relacji desant-rota przysięgi?
Wspomnienia desantowców to również cenna lektura. Mnie się podobały.
Materiały źródłowe w części III trochę ratują wartość merytoryczną książki, pod kątem organizacyjnym.
Podsumowując: nie można tej pozycji skreślać całkowicie. Po przeczytaniu, nawet średnio wprawiony hobbysta zorientuje się, kto wśród autorów jest fachowcem, a kto dyletantem. I nie patrzcie na stopnie wojskowe. Są mylące.
Pozdrawiam Tomek
Re: Recenzje książek
#294Witam Panów
Odnośnie książki "Polskie Wojska Chemiczne", to chciałbym powiedzieć, że mam wielki szacunek dla autora, który zdecydował się zająć tematem tak słabo dotychczas ujętym w polskiej wojskowej historiografii. Ostatnio zajmuję się zagadnieniem służb technicznych w okresie powojennym i doświadczam tego jak mało jest prac w zakresie, chyba tak trzeba nazwać, jeszcze niszowych tematów w powojennej historii naszego wojska, do których zaliczyć tez trzeba wojska chemiczne. A autor we wstępie nie krył założonych ograniczeń i problemów na które się natknął. Co do uwag to merytoryczne i rzeczowe zawsze są potrzebne (ale chyba nie należy w krytyce przekraczać cienkich często subiektywnych granic bo prowadzi to do niepotrzebnych przecież nikomu eskalacji) i pomagają również w usunięciu nieścisłości w kolejnych wydaniach.
Pozdrawiam kolegów, od kiedy jestem na forum zawsze jestem pod wrażeniem waszej wiedzy i fachowości.
Odnośnie książki "Polskie Wojska Chemiczne", to chciałbym powiedzieć, że mam wielki szacunek dla autora, który zdecydował się zająć tematem tak słabo dotychczas ujętym w polskiej wojskowej historiografii. Ostatnio zajmuję się zagadnieniem służb technicznych w okresie powojennym i doświadczam tego jak mało jest prac w zakresie, chyba tak trzeba nazwać, jeszcze niszowych tematów w powojennej historii naszego wojska, do których zaliczyć tez trzeba wojska chemiczne. A autor we wstępie nie krył założonych ograniczeń i problemów na które się natknął. Co do uwag to merytoryczne i rzeczowe zawsze są potrzebne (ale chyba nie należy w krytyce przekraczać cienkich często subiektywnych granic bo prowadzi to do niepotrzebnych przecież nikomu eskalacji) i pomagają również w usunięciu nieścisłości w kolejnych wydaniach.
Pozdrawiam kolegów, od kiedy jestem na forum zawsze jestem pod wrażeniem waszej wiedzy i fachowości.
Re: Recenzje książek
#295Jest jeszcze jedna sprawa, co innego jak ktoś pisze pracę "zleconą" i może sobie w archiwach przesiadywać tygodniami, a co innego jak ktoś poświęca swój prywatny czas i ma jechać do archiwum.
Przypominam że wszędzie są te same limity 5 teczek na wizytę i to naprawdę jest spore ograniczenie (z drugiej strony rozumiem że jest ono potrzebne by nie było w pracowniach udostępniania bałaganu).
I na koniec bo mnie to bardzo frapuje, czy ktoś wie czy Pan Zielonka jest byłym wojskowym, bo tak śmiesznie się składa że gdy odbywałem ZSW to dowódcą kompanii szkolnej na okresie unitarnym w WSOWL we Wrocławiu /kompleks Obornicka/ był właśnie ppor. Zielonka, jednak nie pamiętam imienia stąd nie wiem czy to autor tej książki.
Przypominam że wszędzie są te same limity 5 teczek na wizytę i to naprawdę jest spore ograniczenie (z drugiej strony rozumiem że jest ono potrzebne by nie było w pracowniach udostępniania bałaganu).
I na koniec bo mnie to bardzo frapuje, czy ktoś wie czy Pan Zielonka jest byłym wojskowym, bo tak śmiesznie się składa że gdy odbywałem ZSW to dowódcą kompanii szkolnej na okresie unitarnym w WSOWL we Wrocławiu /kompleks Obornicka/ był właśnie ppor. Zielonka, jednak nie pamiętam imienia stąd nie wiem czy to autor tej książki.
Re: Recenzje książek
#296Święte słowa Panie Jacku i Panie Andrzeju!
Najedzony nigdy głodnego nie zrozumie (to ad vocem możliwości korzystania ze zbiorów oraz nakładów finansowych na rozwój naukowy).
Z tymi pięcioma teczkami to bym nie generalizował. Jak wszędzie, tak i w archiwach liczą się (niestety!!) znajomości, są równi i równiejsi. Wcale do rzadkości nie należą przypadki, kiedy ci równiejsi korzystają z 10 teczek lub z tylu, ilu są w stanie przerobić w ciągu dniówki. To samo dotyczy kopiowania: jedni "smarowali" godzinami ołówkiem, drudzy tylko zaznaczali fragmenty do fotografowania, bo załatwili sobie po cichu zgodę na to. Nic, tylko takim pozazdrościć. Kopiowali wszystko, jak popadło, czy potrzebne, czy nie, a potem w recenzje się bawią i od krytyki nie stronią. Bo jeszcze można by to, czy tamto podać, tego i owego brak ...
Żal tylko tych co miesiącami a nawet latami przesiadywali i w legalny sposób robili notatki. Mało tego, próbowali konkurować na "odcinku" naukowym z tymi równiejszymi (żeby nie nazwać ich cwaniaczkami). Tym ostatnim potem bardzo łatwo jest przyłożyć linijkę do wszystkiego i oceniać.
Są przecież jeszcze i tacy co z archiwów korzystać nie musieli, bo przez dekady w robocie materiały kopiowali (nie wierzę, żeby notatki z taką mnisią starannością czynili). Najlepsze jest to, że część z tych materiałów archiwalnych jest wciąż nieodtajniona, często z niezrozumiałych, czasem nawet ze śmiesznych względów. Co oczywiście nie przeszkadza wydawać książkę za książką.
O takich sprawach się milczy, lepiej tego nie tykać lub udawać, że się nie wie, a najlepiej w tym uczestniczyć! 😉
Mam nadzieję, że po zmianie tych archaicznych przepisów o zakazie robienia zdjęć w archiwach, szanse się wyrównają.
Tego sobie i większości życzę.
Najedzony nigdy głodnego nie zrozumie (to ad vocem możliwości korzystania ze zbiorów oraz nakładów finansowych na rozwój naukowy).
Z tymi pięcioma teczkami to bym nie generalizował. Jak wszędzie, tak i w archiwach liczą się (niestety!!) znajomości, są równi i równiejsi. Wcale do rzadkości nie należą przypadki, kiedy ci równiejsi korzystają z 10 teczek lub z tylu, ilu są w stanie przerobić w ciągu dniówki. To samo dotyczy kopiowania: jedni "smarowali" godzinami ołówkiem, drudzy tylko zaznaczali fragmenty do fotografowania, bo załatwili sobie po cichu zgodę na to. Nic, tylko takim pozazdrościć. Kopiowali wszystko, jak popadło, czy potrzebne, czy nie, a potem w recenzje się bawią i od krytyki nie stronią. Bo jeszcze można by to, czy tamto podać, tego i owego brak ...
Żal tylko tych co miesiącami a nawet latami przesiadywali i w legalny sposób robili notatki. Mało tego, próbowali konkurować na "odcinku" naukowym z tymi równiejszymi (żeby nie nazwać ich cwaniaczkami). Tym ostatnim potem bardzo łatwo jest przyłożyć linijkę do wszystkiego i oceniać.
Są przecież jeszcze i tacy co z archiwów korzystać nie musieli, bo przez dekady w robocie materiały kopiowali (nie wierzę, żeby notatki z taką mnisią starannością czynili). Najlepsze jest to, że część z tych materiałów archiwalnych jest wciąż nieodtajniona, często z niezrozumiałych, czasem nawet ze śmiesznych względów. Co oczywiście nie przeszkadza wydawać książkę za książką.
O takich sprawach się milczy, lepiej tego nie tykać lub udawać, że się nie wie, a najlepiej w tym uczestniczyć! 😉
Mam nadzieję, że po zmianie tych archaicznych przepisów o zakazie robienia zdjęć w archiwach, szanse się wyrównają.
Tego sobie i większości życzę.
Re: Recenzje książek
#297Szanowni Panowie.
Pozwolę sobie wrócić do głównego tematu.
Ukazały się kolejne książki wydane przez Wydawnictwo Napoleon V http://napoleonv.pl/ (jedne z wielu) jako przedruki niedostępnych już a świetnych książek z okresu międzywojennego, dla pasjonatów broni palnej bezcenne. Można zobaczyć i przeczytać jak kiedyś pisano, nie są jednak tanie.
„Karabiny maszynowe od czasów najdawniejszych do wynalazków ostatniej doby” Władysław Ostrowski z 1930r.
„Broń małokalibrowa. Zarys teorii strzału Konstrukcja i wykonanie” A. W. Karczewski z 1934r.
Może kolej na książki powojenne Piotra Wilniewczyca "Broń Strzelecka" oraz "Broń Samoczynna"
Serdecznie pozdrawiam
Andrzej Gibasiewicz
Pozwolę sobie wrócić do głównego tematu.
Ukazały się kolejne książki wydane przez Wydawnictwo Napoleon V http://napoleonv.pl/ (jedne z wielu) jako przedruki niedostępnych już a świetnych książek z okresu międzywojennego, dla pasjonatów broni palnej bezcenne. Można zobaczyć i przeczytać jak kiedyś pisano, nie są jednak tanie.
„Karabiny maszynowe od czasów najdawniejszych do wynalazków ostatniej doby” Władysław Ostrowski z 1930r.
„Broń małokalibrowa. Zarys teorii strzału Konstrukcja i wykonanie” A. W. Karczewski z 1934r.
Może kolej na książki powojenne Piotra Wilniewczyca "Broń Strzelecka" oraz "Broń Samoczynna"
Serdecznie pozdrawiam
Andrzej Gibasiewicz
Re: Recenzje książek
#298Cześć
Informacja dla Jacka, w WSO WL jest/było dwóch piszących panów o tym nazwisku:
Zielonka Marian – saper (pracował w WSO WL)
Zielonka Zbigniew – chemik (pracownik WSO WL)
Dla wszystkich zainteresowanych Wojskami Chemicznymi, drobny wykaz publikacji dotyczących tej tematyki (dwie pierwsze pozycje praktycznie niedostępne – praca badawcza WSO WL).
Pozdrawiam
Witek
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz, Andrzej Leosz.
Tytuł: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w latach 1960-1970. [Cz. 1 : Etap I]
Miejsce wydania: Wrocław
Wydawca: WSOWLąd.
Rok wydania: 2003
Opis fiz.: 75 s. : rys.
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz.
Tytuł: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w latach 1960-1970. [Cz. 2 : Etap II] : Sprzęt i wyposażenie
Miejsce wydania: Wrocław
Wydawca: WSOWLąd.
Rok wydania: 2004
Opis fiz.: 49 s. : rys.
Autorzy: Andrzej Leosz, Władysław Piątek.
Tytuł: Z dziejów obrony przeciwchemicznej w Polsce
Miejsce wydania: Wrocław
Wydawca: WSO-TK
Rok wydania: 1995
Opis fiz.: 277 s.
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz.
Tytuł pracy: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w okresie przejścia na stopę pokojową (1945-1948)
Tytuł czasopisma: Poglądy i Doświadczenia
Szczegóły: 2001, nr 2, s. 67-72
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz.
Tytuł pracy: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w latach 1961-1970
Tytuł czasopisma: Zeszyty Naukowe / Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych im. gen. Tadeusza Kościuszki
Szczegóły: 2004, nr 2, s. 140-157
Autorzy: Władysław Piątek.
Tytuł pracy: Z dziejów broni chemicznej
Tytuł czasopisma: Biuletyn Naukowo-Metodyczny / Wyższa Szkoła Oficerska Inżynierii Wojskowej
Szczegóły: 1992, nr 1, s. 133-153
Informacja dla Jacka, w WSO WL jest/było dwóch piszących panów o tym nazwisku:
Zielonka Marian – saper (pracował w WSO WL)
Zielonka Zbigniew – chemik (pracownik WSO WL)
Dla wszystkich zainteresowanych Wojskami Chemicznymi, drobny wykaz publikacji dotyczących tej tematyki (dwie pierwsze pozycje praktycznie niedostępne – praca badawcza WSO WL).
Pozdrawiam
Witek
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz, Andrzej Leosz.
Tytuł: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w latach 1960-1970. [Cz. 1 : Etap I]
Miejsce wydania: Wrocław
Wydawca: WSOWLąd.
Rok wydania: 2003
Opis fiz.: 75 s. : rys.
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz.
Tytuł: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w latach 1960-1970. [Cz. 2 : Etap II] : Sprzęt i wyposażenie
Miejsce wydania: Wrocław
Wydawca: WSOWLąd.
Rok wydania: 2004
Opis fiz.: 49 s. : rys.
Autorzy: Andrzej Leosz, Władysław Piątek.
Tytuł: Z dziejów obrony przeciwchemicznej w Polsce
Miejsce wydania: Wrocław
Wydawca: WSO-TK
Rok wydania: 1995
Opis fiz.: 277 s.
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz.
Tytuł pracy: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w okresie przejścia na stopę pokojową (1945-1948)
Tytuł czasopisma: Poglądy i Doświadczenia
Szczegóły: 2001, nr 2, s. 67-72
Autorzy: Jerzy Kajetanowicz.
Tytuł pracy: Polskie wojska inżynieryjne i chemiczne w latach 1961-1970
Tytuł czasopisma: Zeszyty Naukowe / Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych im. gen. Tadeusza Kościuszki
Szczegóły: 2004, nr 2, s. 140-157
Autorzy: Władysław Piątek.
Tytuł pracy: Z dziejów broni chemicznej
Tytuł czasopisma: Biuletyn Naukowo-Metodyczny / Wyższa Szkoła Oficerska Inżynierii Wojskowej
Szczegóły: 1992, nr 1, s. 133-153
Re: Recenzje książek
#299Panie Jacku i Panie Witoldzie,
Zielonka (chemik) podobno w chwili obecnej kształtuje w sposób bezpośredni najnowszą historię Afganistanu. Piszę "podobno", bo jak ogólnie wiadomo naszych wojsk już nie ma w Islamskiej Republice Afganistanu od końca zeszłego roku.
Co do literatury fachowej, potwierdza się to co pisałem w swoich pierwszych postach, a mianowicie - niewiele tego jest.
Najprawdopodobniej praca n-b J. Kajetanowicza znajduje się na Zmechu, skoro tam została popełniona. Skądinąd jednak wiadomo, że w artykule o niemal identycznym tytule (ciekawe czy to błąd w dacie???) środek w wielu przypadkach jest ten sam (wklejane są całe fragmenty). Tu trzeba nadmienić, że prof. Kajetanowicz miał w tej pracy pomocnika - A. Leosza (chemika z krwi i kości, obecnie Prezes Stowarzyszenia Chemików Wojskowych RP), który jako współautor umieścił podrozdział dotyczący bodajże koncepcji albo możliwości użycia wojsk chemicznych.
Zielonka (chemik) podobno w chwili obecnej kształtuje w sposób bezpośredni najnowszą historię Afganistanu. Piszę "podobno", bo jak ogólnie wiadomo naszych wojsk już nie ma w Islamskiej Republice Afganistanu od końca zeszłego roku.
Co do literatury fachowej, potwierdza się to co pisałem w swoich pierwszych postach, a mianowicie - niewiele tego jest.
Najprawdopodobniej praca n-b J. Kajetanowicza znajduje się na Zmechu, skoro tam została popełniona. Skądinąd jednak wiadomo, że w artykule o niemal identycznym tytule (ciekawe czy to błąd w dacie???) środek w wielu przypadkach jest ten sam (wklejane są całe fragmenty). Tu trzeba nadmienić, że prof. Kajetanowicz miał w tej pracy pomocnika - A. Leosza (chemika z krwi i kości, obecnie Prezes Stowarzyszenia Chemików Wojskowych RP), który jako współautor umieścił podrozdział dotyczący bodajże koncepcji albo możliwości użycia wojsk chemicznych.
Re: Recenzje książek
#300
Drogi Panie i tu się Pan myli bo nasze wojska oficjalnie nadal w Afganistanie są w ramach I zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w misji „Resolute Support”. Podstawa działania tego PKW to Postanowienie Prezydenta RP z dnia 19 grudnia 2014 roku.